niedziela, 22 listopada 2020

Protesty

 Ostatnio przez Polskę przetaczają się protesty, rolników przeciwko piątce dla zwierząt, kobiet przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego i wszyscy widząc w tym szaleństwo Kaczyńskiego, który prowokuje te protesty, wyglądają końca rządów PiS i partii satelickich. Ale spójrzmy na to trochę inaczej, pamiętając o tym, że historia magistra vitae est i przypomnijmy sobie marcowe protesty studentów i inteligencji w 1968 rozpędzane przez aktyw robotniczy oraz bierność inteligencji podczas strajków robotniczych w 1970. Wtedy bez trudu dostrzeżemy, że owo szaleństwo Kaczyńskiego polega na prowokowaniu do protestów w taki sposób, że nie dość, że nie uzyskują one poparcia całego społeczeństwa, to wręcz budzą sprzeciw innych grup. Rolnicy protestują przeciwko piątce dla zwierząt, której wprowadzenie stanowi zagrożenie dla funkcjonowania ich gospodarstw i hodowli zwierząt, a pomysł ten, choć wychodzi od znienawidzonego rządu, cieszy się poparciem inteligencji, dla której zwierzęta są domownikami, towarzyszami życia, a nie źródłem dochodu zapewniającym utrzymanie. Prace nad ustawą zostają wstrzymane, ale mieszkańcy wsi pamiętają kto chciał poprzeć prawo, które wielu z nich doprowadziłoby do ruiny, więc, gdy protestują kobiety przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego, a w dodatku przeciwniczki kościoła, który ma największe wpływy na wsi, to rolnicy przyglądają się temu obojętnie. W takiej sytuacji władze nie mają żadnego problemu z napuszczaniem na protestujące kobiety kiboli oraz członków organizacji faszyzujących, dając im szansę wykazania się „patriotyzmem i przywiązaniem do wiary” poprzez udział w bójkach ulicznych połączonych z niewielkim ryzykiem, bo kobiety słabsze, a prokuratura nie tylko patrzy przez palce, ale wręcz zamyka oczy. Jak widzimy dzięki „szaleństwu” mamy coś więcej niż atomizację, bo niektóre z przyczyn protestów ustawiają wręcz jednych przeciwko drugim. Kolejną korzyścią dla władzy jest to, że dzięki zawężeniu postulatów protestujących, są one obojętne dla innych i nie przyłączają się oni, więc gdy następna grupa zaczyna protestować, to ci którzy robili to wcześniej zadają sobie pytanie, a gdzie oni byli, gdy my przeciwstawialiśmy się rządzącym i pozostają w domach. 

I tu chyba pora przypomnieć fenomen Solidarności. Strajk, którego celem było przywrócenie zwolnionych do pracy, przerodził się w ogólnopolski ruch dzięki temu, że pojawiła się lista 21 postulatów zgodnych z oczekiwaniami większości społeczeństwa, nawet członków partii rządzącej, którzy wypisywali się z niej i przechodzili do Solidarności. 

Wniosek z tego wypływa następujący, aby jakikolwiek protest rokował nadzieję na powodzenie, po zjednoczeniu ludzi wokół wąskiego i zrozumiałego dla tej grupy społecznej celu, musi następować poszukiwanie tego, co może spowodować przyłączenie innych. Rolnicy protestowali przeciwko wprowadzeniu piątki dla zwierząt, kobiety sprzeciwiają się zaostrzeniu prawa aborcyjnego, ale łączy ich to, że w jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z arbitralnym decyzjami podejmowanymi bez patrzenia na skutki i bez konsultacji z najbardziej zainteresowanymi. Trzeba też dostrzec to, że dzięki swoim prowokacjom władze odwracają uwagę od tego, że ich nieudolność, zaniedbania i złodziejstwo spowodowały, że ludzie umierają nie otrzymawszy pomocy, że służba zdrowia została sparaliżowana i że skutki wstrzymania leczenia innych chorób będziemy odczuwać jeszcze przez lata. A zamiast ogólnonarodowego buntu przeciwko temu, że codziennie kilkaset osób umiera, choć część z nich mogłaby żyć gdyby otrzymała odpowiednią pomoc, skupiamy się wokół problemu, który dzięki środkom antykoncepcyjnym jest tak naprawdę marginalny. Nie widzimy też, że władze podejmują kolejne kroki by wyprowadzić Polskę z UE czyli stopniowo wprowadzają nasz kraj na rosyjską orbitę


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz