niedziela, 22 listopada 2020

Smoleńsk

 Ponieważ Macierewicz na pewno nie wyjaśnia przyczyn katastrofy smoleńskiej, należy się zastanowić co robi, próbując odnaleźć w jego postępowaniu zachowania charakterystyczne dla jakiegoś rodzaju ludzkiej aktywności. Oczywiście najłatwiej było by dostrzec szaleństwo, ale ja widzę dezinformację, w której szaleństwo jest jednym ze środków, oraz manipulację. 

  • Mamy mieszanie faktów, którym była mgła z dobijaniem ofiar katastrofy. Co ciekawe Macierewicz obdarzył tą mgłę przymiotnikiem sztuczna. Jeśli wymieszamy prawdę z fałszem, to większość ludzi będzie podchodzić z rezerwą nawet do tego co jest faktem.
  • Mamy też sprowadzanie do absurdu tezy o zamachu, nie tylko poprzez oryginalne eksperymenty, takie jak gotowanie parówek, ale także poprzez jej udowadniania wbrew faktom. Myślimy sobie wtedy, że jeśli Macierewiczowi nie udało się jej udowodnić przez lata, choć chciał tak bardzo, że aż brnął w absurdy dwóch wybuchów i czterech rodzajów materiałów wybuchowych to znaczy, że żadnego zamachu nie mogło być, a każdy kto myśli inaczej musi być wariatem. 
  • Podobne modus operandi możemy zaobserwować w działaniach Macierewicza dotyczących rosyjskiej agentury, której jest on najgorliwszym tropicielem. Można się z jego strony spodziewać takiego oskarżenia na podstawie tak poważnego dowodu jak znajomość języka rosyjskiego. Natomiast jedynym rzeczywistym efektem tych poczynań jest to, że większość ludzi boi się nawet o niej napomknąć, bo skoro tak zawzięty tropiciel musi się posługiwać absurdalnymi oskarżeniami, to pewnie jej nie ma i aby uniknąć posądzenia o wiarę w spiskowe teorie i pokrewieństwo duchowe z Antonim traktuje to jako temat tabu. Działa to tak, że w sprawie przerwania gry operacyjnej przeciwko Rosjanom przez Macierewicza w 1992 opisanej w książce „Antoni Macierewicz. Biografia nieautoryzowana” Marcina Dzierżanowskiego i Anny Gielewskiej,  będziemy się dopatrywać wszystkiego tylko nie tego, że ów zapalony tropiciel mógł działać w interesie Rosji. Nawet człowiek podobno wykształcony, czyli Sławomir Cenckiewicz, przyjął za dobrą monetę wyjaśnienie Macierewicza, że przerwał tą grę, gdyż MSW było spenetrowane przez Rosjan, więc nie rokowała ona nadziei na powodzenie i nie zadał pytania, dlaczego w takim razie nie aresztowano rosyjskiego szpiega, tylko umożliwiono mu dalszą nie skrępowaną działalność. Taka sprawa postawiłaby na nogi służby w każdym kraju i mogła stanowić podstawę do stawiania bardzo poważnych zarzutów, w Polsce dowiadujemy się o tym po prawie 30 latach, bo jak można podejrzewać pierwszego tropiciela rosyjskich szpiegów III Rzeczpospolitej. I tylko niektórych zainteresuje jego dziwny upór w zwalczaniu wszelkiej działalności szkodzącej rosyjskim służbom specjalnym. Przecież mieliśmy jeszcze nalot na CEK NATO i próbę ulokowania na czele tej instytucji kogoś, którego zerowe doświadczenie miało być kompensowane bliską współpracą z Macierewiczem
Wbrew powszechnemu mniemaniu służby specjalne dość niechętnie posługują się zamachowcami. Po pierwsze dlatego, że w niektórych przypadkach jest to niemożliwe, po drugie dlatego, że identyfikacja zleceniodawcy może być dość łatwa. Spójrzmy, jak gmatwano tropy wiodące do inspiratorów zamachu na Papieża, a i tak udało się ich ustalić. Zdecydowanie chętniej reżyserują pewien ciąg zdarzeń, który doprowadzi do określonego skutku, wykorzystując przy tym nie tylko agenturę, ale także osoby niezwiązane z nimi, których zachowania są wystarczająco przewidywalne.

Aby łatwiej było zrozumieć pokrętność działań posłużę się przykładem: jeśli jest kandydat do werbunku, to nikt nie podejdzie do niego i nie zaproponuje współpracy za określone wynagrodzenie.  Raczej znajdą dojście do męża koleżanki żony i zaproponują mu kupno futra po bardzo przystępnej cenie. Koleżanka żony zacznie je nosić, a ją samą zacznie żreć zawiść i złość na bambaryłę męża, przez którego musi się wstydzić chodząc w pięcioletniej jesionce. Mąż w takiej sytuacji z chęcią połknie przynętę w postaci dodatkowego zarobku, obdarzając swoją wdzięcznością tych, którzy go wyratowali z piekła i pozostanie im tylko umiejętne zwijanie żyłki. Zwracam uwagę, że żadna z czterech osób nie ma pojęcia w czym bierze udział, a kandydat dowie się o tym dopiero gdy połknie haczyk Dlatego analizując wydarzenia, w których mogły brać udział służby specjalne, należy zastanowić się, czy możliwe było stworzenie takiego ciągu „przypadków” który doprowadził do określonego skutku. Czy zachowania uczestników były na tyle przewidywalne, by w charakterze niezrzeszonych naturszczyków mogli odegrać swoją rolę, gdzie konieczne byłoby użycie agentury, czy scenografia była dziełem natury czy człowieka, a przede wszystkim kto mógł odnieść korzyść.

  • Każdy, komu umarł kogoś bliski na pewno pamięta te chwile zastanawiania się, czy zrobiliśmy wszystko co możliwe by go uratować. Gdy ginie on w wypadku winimy siebie, że go nie powstrzymaliśmy, bądź co gorsza namawialiśmy go do zrobienia czegoś. W takich przypadkach większość z nas poszukuje u innych potwierdzenia, że nie mieliśmy i nie mogliśmy mieć wpływu, a osoby, które nas o tym przekonują, stają się dla nas zwykle dość bliskie. Tu Macierewicz, ze swoimi teoriami wybuchu w powietrzu, odsuwa poczucie winy od każdego kto nalegał na lot bądź lądowanie, czyli staje się mu potrzebny. 
  • Lech Kaczyński nie opublikował aneksu do raportu, a jego nastawienie do dzieła Macierewicza było delikatnie mówiąc sceptyczne. Może zaczął się też zastanawiać dlaczego góra urodziła mysz, bo do takiego wniosku można dojść już po przeczytaniu raportu Komisji Weryfikacyjnej, no i po co w takim razie Macierewicz grzebał w archiwach oraz czemu miała służyć weryfikacja. Tu pewne światło może rzucić sprawa Pani Joanny Modzelewskiej. Tezy głoszone przez Macierewicza, że było to siedlisko rosyjskich szpiegów i przestępców, próbował poprzeć swoją książką „Długie ramię Moskwy: wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943 1991” Sławomir Cenckiewicz, ale udało mu się to zrobić wyłącznie w tytule. W książce natomiast możemy przeczytać, że owo długie ramie, gdy Moskwa wyraziła zainteresowanie jakimś urządzeniem, dostarczało prospekt z targów broni, próbując aresztować pułkownika Kuklińskiego, nie dość, że zrobiło to, gdy już zdążył uciec, to jeszcze na wszelki wypadek pomyliło adresy. I zdecydowanie lepiej im wychodziło ujawnianie własnych agentów Amerykanom niż werbowanie ich do współpracy. W każdym razie można powiedzieć, że ze względu na sceptyczne nastawienie jednego z braci, Macierewicz miał niewielkie szanse na znalezienie się w pierwszym szeregu polityków pisowskich i na uzyskanie takiego wpływu na Jarosława jaki ma teraz. 
  • Macierewicz zyskał także możliwość sterowania nienawiścią Jarosława Kaczyńskiego, czyli zwalczania jego rękoma wszystkich uznanych przez siebie za niewygodnych. Patrząc na scenę, w której Kaczyński oskarżał opozycję o zabicie brata odniosłem wrażenie, że próbuje on zakrzyczeć własne poczucie winy, więc ten który mu w tym pomaga ma bardzo duże możliwości
  • Jeśli Kaczyński jest przekonany, że za śmierć brata, który, jego zdaniem, tyle zrobił dla Polski, odpowiadają Polacy, to może obojętnie, a nawet i z satysfakcją, spoglądać na wszystkie szkodliwe działania rządu traktując to jako akt sprawiedliwości. 

Oczywiście pełna analiza korzyści musiałaby polegać na sprawdzeniu o obsadzie jakich ważnych stanowisk w państwie Kaczyński zdecydował pod wpływem Macierewicza.

  • Czy do katastrofy doprowadził przypadkowy zbieg okoliczności, czy też niektóre z nich nie są dziełem przypadku
  • Jak do tego doszło, że kapitanem samolotu został pilot, który nie miał wymaganych uprawnień, ale za to, jako drugi pilot był świadkiem nacisków wywieranych podczas lotu do Gruzji przez Lecha Kaczyńskiego na kapitana samolotu, czyli musiał wiedzieć co może go czekać jeśli nie postąpi zgodnie z życzeniem prezydenta? 
  • Mgła jest zjawiskiem naturalnym, ale chyba dość łatwym do przewidzenia. 36 Dowództwo Specjalnego Pułku Transportowego zaproponowało godzinę 6.00  na którą nie zgodziła się Kancelaria Prezydenta. Ostatecznie samolot wystartował o 7.27. Czy przełożenie godziny oraz opóźnienie i ich przyczyny były przypadkowe?
  • Dlaczego Macierewicz sondował osobę związaną z środowiskiem lotniczym chcąc się dowiedzieć co o katastrofie sądzą piloci? Badanie raczej powinno przede wszystkim opierać się na analizie faktów, czyli podejmował działania mało przydatne chyba, że zamierzał uprawiać propagandę lub dezinformację, bo wtedy takie sprzężenie zwrotne jest potrzebne
  • Czemu miało służyć szykanowanie tych, którzy nie wierzyli w zamach? Czy może to był taki manewr, jak z rosyjskimi spółkami, których utworzeniu zapobiegł rząd Olszewskiego, a obecnie, dzięki temu, że ktoś tak niewiarygodny jak Macierewicz to powtarzał, nikt nie widzi nic podejrzanego w tym, że takie spółki stanowią zaplecze kadrowe rządu?
  • Czy celem dezinformacji jest jedynie zdobywanie wpływu na Jarosława Kaczyńskiego, czy też możemy znaleźć w niej elementy odwracania uwagi od rzeczywistych przyczyn? Zwracam uwagę, że dodanie do mgły przymiotnika sztuczna i połączenie jej z dobijaniem ofiar powoduje, że na każdą sugestię iż została ona wykorzystana do przeprowadzenia zamachu zareagujemy uśmiechem politowania i dodamy, pewnie sztuczna, a ofiary były dobijane.
  • W jakim celu została utworzona komisja? Gdyby jej celem było wyjaśnianie czegokolwiek w jej skład weszliby eksperci. Tu zwracam uwagę, że taki dobór kadr jest dość charakterystyczny dla Macierewicza. Ludzie bez wiedzy, często bez doświadczenia i przyjmujący jego słowa za dobrą monetę. Jakie zadanie mogła mieć owa prekursorska, bo jej członkom nie zdarzyło się odwiedzić miejsca katastrofy? Najpewniej miała być tłem dla Macierewicza podążającego do z góry określonego celu
  • Spójrzmy, jak Macierewicz, początkowo obciążający Rosję, zdjął z niej jakąkolwiek odpowiedzialność. Całkiem niedawno Minister Sprawiedliwości miał pewne plany względem rosyjskich kontrolerów i sprawa ucichła, a o mały włos nie ucichł sam Ziobro. Teraz są winni mityczni zamachowcy minujący samolot wylatujący z Warszawy za pomocą czterech różnych materiałów wybuchowych w celu doprowadzenia do dwóch wybuchów w powietrzu, czyli kontrolerzy nie mogą mieć z tym nic wspólnego, bo nie zajmują się oni sprowadzaniem szczątków samolotu na ziemię. Oficjalnie jeszcze nie padło, kto stał za zamachowcami, ale nie wykluczałbym, że Macierewicz podzielił się już z prezesem swoimi „podejrzeniami”. Bo tak naprawdę ten teatr z komisją to teatr jednego widza. I Macierewiczowi jest obojętne, że to co opowiada każdy myślący człowiek uznaje za bzdury. Chodzi o to, by prezes w pierwszym akcie winiący Rosjan za śmierć brata, wyszedł z teatru z poczuciem winy z powodu tych niesłusznych podejrzeń i z nienawiścią do Polaków. O to żeby mu w głowie siedziała następująca myśl: nie zrobili tego Rosjanie, którym próbował bruździć w Gruzji, tylko ci podli rodacy, dla których jego brat zrobił tak wiele

      

      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz